niedziela, 13 czerwca 2021

Trzy osobliwe smutki

Jakiś czas temu widziałem w internecie obrazek. Dłonie zaciśnięte na stryczku. Szare i smutne otoczenie zmienia się w prawdziwy raj, gdy spojrzy się na nie przez pętlę. Podpis? Tak widzą świat chorzy na depresję. Głębia popielniczki i wierutna bzdura.
Pierdyliard okejek, gazylion polubień na Facebooku.
Nie musisz być mądry, tylko efektowny.
Mnie obu przymiotów brakuje, ale co nieco tam wiem.

Ten pierwszy

Leżę w pozycji embrionalnej, głęboko pod wodą, zakopany częściowo w mokrym piasku. Otoczenie jest mętne, tak bardzo, że nie widzę własnych kolan. I szumi. Głośno, przerażająco, zagłuszając mój własny oddech oraz bicie serca.
Szlocham i za każdym razem czuję, jakbym spadał. Płaczę, ale z oczu nie lecą mi łzy, tylko coś innego. Gorącego. Wypalającego skórę do kości.
Chcę to otrzeć, ale nie mogę znaleźć dłoni. Nie ma jej.
Moje ciało nie należy już do mnie.

Ten drugi

Patrzę w lustro. Człowiek po drugiej stronie wydaje mi się obcy. Zdziera z siebie skórę, ochlapując szklaną powierzchnię krwią. Pod spodem ma uśmiech.
Uśmiech tak szeroki, że przepoławia mu twarz.
Ale mnie już tam nie ma. Biegam po okolicy, szczęśliwy jak dziecko. Prosty i czarno-biały, lekki i przezroczysty. Ignoruję dwóch obcych ludzi, po obu stronach lustra.
Wiatr rozwiewa mnie jak konstrukcję z piasku.

I ten trzeci

Siedzę na chmurze. W dłoni trzymam balonik. Nadlatuje ognista kometa.
Balonik pęka. Ja pękam. A potem składam się na nowo.
I wziuuu, cofamy się do poczatku. I znów pękamy. I jeszcze raz, coraz szybciej. Żyjemy w pędzie, żyjemy do tyłu. Równie dobrze moglibyśmy nie żyć w ogóle.
Za każdym razem boli. Każde pęknięcie pozostawia bliznę.
Rzygam już tym wszystkim.
Dlaczego chmura nie chce zniknąć? Nie mogę odlecieć, więc wolałbym już spaść.


Niezrozumiałe? No właśnie.
Internetowe mądrości walą mnie pięścią w twarz, wywołując krwawienie z nosa.
6.10.2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz