Daj
spokój, dziewczyno. Wróciłabyś do domu.
Ileż
można skubać trawę i dżdżownice, pływać po jeziorze, jak ozdoba? Jak flaming w
ogródku, martwy, nawet jeśli psy czasami na niego szczekają? Łabędzie mają sens
tylko wtedy gdy są dwa, a ich szyje układają się w serduszko. Gdy jest jeden to
tylko ładniejsza gęś.
Co
zrobisz, gdy nadejdzie zima? Odlecisz do ciepłych krajów?
Przecież
nigdy nie byłaś za granicą, a sama nie byłaś prawie nigdzie. To nie szkolna
wycieczka autokarem, tu trzeba być odpowiedzialnym, trzeba znać drogę i umieć o
drogę zapytać. Nikt nie pomoże ci, jeśli się zgubisz. Jak wrócisz wtedy do
domu, czy choćby na swoje jeziorko?
Po
co masz lecieć na południe, skoro w domu czeka ciepła kołderka?
Byłem
ostatnio w wesołym miasteczku. Mają tam tunel zakochanych i łódki wyglądają
zupełnie jak ty. Jak wielkie białe łabędzie, choć drewniane i puste w środku.
Chciałem się przepłynąć, ale powiedzieli, że można tylko parami. Nie mam żadnej.
Ty pływasz w innym miejscu, sama, jak rekin pożerający kończyny surferów i
wszystkie moje myśli. Wróciłabyś do domu.
Czasem
chodzę nad to jezioro i dziwię się, że nie ma cię na powierzchni. Pewnie latasz
akurat gdzieś w górze, oglądasz maleńki świat i maleńkich ludzi, taka sama,
dorosła, z uczuciem, że możesz wylądować wszędzie. Potem spoglądasz na mnie,
wpatrzonego w pustą taflę wody i wspominasz czasy, gdy byłaś przykuta do ziemi.
A ja boję się, że odlecisz jak balon, że znikniesz za chmurami.
Jesteś
teraz wolna, a ja jestem sam. W dole.
Wróciłabyś
choć na chwilę.
21.2.2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz